
Podobno mężczyźnie do szczęścia wiele nie potrzeba. Z tym dość dziwacznym stwierdzeniem śmiało mógłbym polemizować. Wspólnym mianownikiem wszystkich męskich fascynacji jest kobiecość, która jest potężnym impulsem motywującym nas mężczyzn! Warszawski dzień kapelusza to idea trzech czarujących kobiet z Damosfery, które w mozole życia zawodowego odnalazły pasję, którą z uporem maniaka propagują. Po wielu dekadach posuchy kapelusze wracają na salony. Zainteresowanie nakryciami głowy systematycznie wzrasta, co jest zasługą szeroko zakrojonej edukacji społeczeństwa, mającej na celu krzewienie elegancji. Kapelusz nie jest w dzisiejszej dobie utożsamiany z oznaką kiczu, ale staje się elementem dopełniającym wyraziście ogół stylizacyjny. Więcej na ten temat możecie przeczytać w moim poprzednim artykule tutaj.
Najwyższa pora, aby przedstawić w oczywistym świetle samą istotę ruchu, która w swojej niebanalności jest bardzo bliska mojemu sercu. Warszawski dzień kapelusza to impreza o charakterystyce kulturalno-integracyjnej, której elementarnym zadaniem jest powrót do trendu z lat międzywojennych, w których to wszelakie nakrycia głowy były obowiązkowym elementem garderoby. Zdaję sobie sprawę, że mogę uruchomić lawinę negatywnych komentarzy twierdzących, że kapelusz jest reliktem przeszłości. To stwierdzenie według mnie jest dość komiczne i nieadekwatne do postępu w tej materii. Myślę, że owoce wspomnianej inicjatywy będziemy niebawem dostrzegać na ulicach polskich miast.
Inicjatywa skupiła wokół siebie firmy, które oferowały asortyment mniej lub bardziej związanym z otoczką elegancji. Muszę tu wspomnieć o wernisażach malarek, których dzieła w wyjątkowy sposób mnie zaintrygowały. Ubolewam, że mężczyzna szukający czegoś dla siebie mógłby mieć pewien niedosyt spowodowany ograniczoną ilością asortymentu dla współczesnego dżentelmena. Chociaż nie obeszło się bez testu krawatów, których właściwości sprawdzaliśmy na wiele sposobów. To już jest swoista obsesja, która dla każdego krawaciarza jest dosłowną mantrą.
Kontekst obecności Warszawy Pod Krawatem na tym evencie ma dla nas, jako pasjonatów męskiej elegancji, ważne symboliczne znaczenie, które pozwala na entuzjastyczne spoglądanie w przyszłość. Cieszę się, że jako grupa jak i indywidualnie zostaliśmy w sposób ciekawy wykorzystani w trakcie przebiegu eventu. Jan Adamski jako niekwestionowany autorytet męskiej blogosfery zasiadł w jury, które wyłoniło zwyciężczynię konkursu na najpiękniejszy kapelusz. Muszę przyznać, że jury miało nietęgą minę spowodowaną ogromną ilością fantazyjnych nakryć głowy. Efektem finalnym było wytypowanie Pani, która pod kątem całokształtu stylistycznego prezentowała się najbarwniej.
Oprócz oczywistego zgiełku propagującego noszenie kapeluszy, zwieńczeniem dnia był autorski pokaz kolekcji Justyny Ołtarzewskiej, w którym miałem swój mały epizod. Każdy pokaz nie może obyć się bez charyzmatycznych prowadzących, którzy budują poczucie napięcia. W tej roli fantastycznie spełnił się Albert Borowiecki oraz Mateusz Szczepański. Będąc po drugiej stronie z wielkim zainteresowaniem obserwowałem ich profesjonalne podejście w tej tematyce. W tym momencie moje emocje sięgały zenitu, więc pewien obaw myślałem o uniknięciu jakieś wtopy. Modelka, której towarzyszyłem eksponowała walory sukni autorstwa Justyny. Sama propozycja ślubna przełamuje pewien oczywisty schemat, dzięki czemu zyskuje frywolność, którą identyfikuję z kwintesencją kobiecości.
0
Co myślisz?